...Modlitwa.
Czasem potrzeba wielkich słów, rzucanych samej sobie na otarcie łez.
Mówiłeś "nie zostawię Was" Czy wiesz jak jest bez Ciebie?
Czas leczy rany, a może wcale ich nie leczy?
Czas zaciera wspomnienia, a one pewnego dnia wracają jeszcze żywsze...
Potykam się czasami o nie.
Wyrzucam przez uchylone okno, a po chwili słyszę głośne pukanie do drzwi.
Nie chcę udawać, a udaję, włączam muzykę i przez chwilę myślę, że to był sen!
Przecież to był sen. Długi sen, w którym byłeś Ty...Pan X. Dziś jesteś tylko Panem X.
Nie masz już imienia, nie masz twarzy, masz za to swój upragniony spokój.
Jesteś szczęśliwy?
Nie wracam do przeszłości, to ona wraca do mnie. Nachalna obłudnica!
Pamiętasz ten dzień, kiedy zaczepiłeś mnie wracającą do domu?
Jaka ja byłam wtedy młoda!
W tamtym momencie cieszyłam się, że założyłam na siebie nową spódnicę i buty.
W zasadzie rzadko miałam coś nowego, więc może dlatego byłam taka dumna.
To było przeznaczenie, mieliśmy się spotkać tego dnia. Dlatego wracałam tymi dziwnymi skrótami.
...I Ty. Z tym Twoim cholernie pięknym uśmiechem i błyskiem w oczach.
Przepadłam, oboje przepadliśmy.
Od tego dnia byliśmy nierozłączni. Po szkole, najszybciej jak mogłam pędziłam do Ciebie na róg naszej ulicy. Zawsze już czekałeś.
Pamiętasz jak leżeliśmy na trawie, popijając fantę i paląc papierosy?
Byliśmy tacy wolni, szczęśliwi, snuliśmy tyle planów.
To szczęście nie trwało długo. Na drodze do naszego szczęścia stanęła moja mama.
Może czuła... Może podświadomie chciała mnie chronić?
Chociaż... co ja gadam. Na pewno nie!
Po prostu ubzdurała sobie, że nie jesteś dla mnie dobrą partią.
Hmm. Nigdy tego nie pojmę. Nie ma dobrych partii, a jak są to po latach zamieniają się w katów.
Pamiętasz ile musiałam mieć w sobie samozaparcia, ile kosztowała mnie walka z mamą?
Tak, wiem. Zawsze byłam i nadal jestem uparciuchem :-)
Jeśli na coś się uprę, nie ma na mnie mocnych.
Ile razy wyskakiwałam oknem, aby pędzić do Ciebie :-) Pamiętasz jak wiozłeś mnie rowerem
na ramie,bo nie miałam butów?
Wygrałam, chociaż ta walka trwała kilka długich miesięcy. Wreszcie nadszedł ten moment!
Mogłeś legalnie wejść do mojego domu. Mama widziała, że nie ma szans nas rozdzielić.
Byłeś mój! Nosiłeś mnie na rękach. Byłam szczęśliwą szczęściarą. Może jeszcze zbyt młodą, aby zaczynać dorosłe życie, ale!
Dzień, w którym mogłam zabrać kilka ciuchów i poczuć, że już nie muszę mieszkać w domu rodzinnym, był dla mnie nieosiągalnym szczęściem, Było idealnie.
Budowaliśmy razem przyszłość :-)
Tak, tamte chwile były warte każdej późniejszej minuty płaczu.
Nie było takiej możliwości, aby ktoś zburzył to co razem zbudowaliśmy.
Tak myślałam. Dziś wiem, że niczego nie można mieć na zawsze.
Mój Pan X, moja pewna przyszłość...
Nie, nie winię Cię, ale mam żal.
Mówiłeś, że nigdy mnie nie zostawisz, mówiłeś też, że nigdy NAS nie zostawisz.
...mam żal, że kłamałeś. Miałeś wybór, wybrałeś spokój...
a przecież ze wszystkim byśmy sobie poradzili. Ty wybrałeś najłatwiejszą drogę.
Odszedłeś tak daleko... bez pożegnania, bez słowa.
Nie znałam drugiego takiego twardziela jak Ty, a poddałeś się tak łatwo życiu.
Kiedy brakło Ciebie wszystko co miałam posypało się jak domek z kart.
Po Tobie straciłem jeszcze "COŚ". Zostało NIC
Czułam, że już nie nastanie nowy dzień. Ktoś do mnie wołał, może to byłeś Ty?
Może stałeś po tej drugiej stronie i wyciągałeś do mnie ręce. Byłam na Ciebie zbyt obrażona, aby iść.
Jakaś nadludzka siła, dała mi wiarę, że sobie poradzę. Może ta siła, która odeszła zaraz po Tobie?
Okradłeś mnie ze wszystkiego, chociaż też dałeś mi wszystko.
Stałam wtedy na tej polnej ścieżce z milionem myśli w głowie, słyszałam ryk wiatru, a może ten ryk był tylko w mojej głowie?
Może to był śpiew... bujał mną i kołysał. To on ukołysał moje myśli.
Zawróciłam. Nie dałam się pokonać!
Długo siedziałam w pustym kościele, ze wszystkimi strasznymi myślami.
Wyszłam z niego silna. Tego dnia poczułam, że wszystko jeszcze będzie dobrze,
że te wielkie straty tylko uzbroją mnie w siłę. Uzbroiły.
To było jak teleportacja w inny wymiar. Przetrwałam.
Pan X na zawsze będzie stał na tym drugim brzegu, ale ja nigdy tam nie dopłynę.
Słabi ludzie nie należą do mojej armii.
Wróciłam jeszcze raz na łąkę, która mogła stać się moim ostatnim widokiem w życiu.
Była zielona. Jak spokojna noc i słoneczny dzień. Czułam radość, a potem zaczęłam żyć na nowo.
Przetrwałam...jestem silna.
P.S. byłeś chwilą w moim życiu, która minęła zbyt szybko. Śpij.
Jestem pod wrażeniem, bardzo pięknie piszesz... I ta historia, to mógłby być początek powieści!
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! Kocham pisać. Zawsze chciałam to robić, może kiedyś osiągnę to o czym marzę :-) Może powstanie coś więcej niż blog :-)
OdpowiedzUsuńCoś pięknego,dech zapiera pierś.Czyta się naprawdę jednym tchem i z kolejnym zdaniem ta iskierka niewiadomej.Aniu życzę wielkiego sukcesu:)
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, no aż mi "głupio" Dziękuję to mało;-)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba, przez przypadek trafiłam na vloga i proszę:) Super!
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOglądam Cię na YouTube od zawsze, i mam wrażenie że znam cię ze sto lat. Bardzo się cieszę, że masz bloga, będę go odwiedzała.
OdpowiedzUsuńAniu, przepiękna historia napisana sercem:) Chciałoby się jeszcze, a tu koniec... Powinnaś wziąć się za pisanie książek, chłonęło by się je, jak gąbka wodę... dosłownie:) Czekam na kolejne, no i książkę:*:*:*
OdpowiedzUsuń